Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Pożegnalna wizyta


- Wiecie, co się stało?
- Coo?
- Mi¶ uciekł z zoo.

W samo południe, pięć przed dwunast±,
mi¶ bez opieki wyszedł na miasto.
Mówię wam jako naoczny ¶wiadek,
gdyż jak detektyw szłam jego ¶ladem.
Mi¶ wpierw po sklepach chodził dopóty,
aż dobrał sobie wygodne buty
oraz kapelusz na czubek głowy,
lecz - według miasta - bardzo twarzowy!
A że to jednak przecież Warszawa,
nie pożałował nawet na krawat.
Potem kwiaciarnię nosem wyniuchał,
jesienny kwiatek wpi±ł do kożucha...
i wystrojony pięknie... że proszę! -
z wizyt± poszedł.

W szkolnej ¶wietlicy dzieci nie mało,
Więc z wej¶ciem misia jak w ulu wrzało.
Wrzało? To mało! Entuzjazm - buchał!...
Dzieci chc± dotkn±ć bodaj kożucha!....
Bodaj kosmat± łapę u¶ciskać!...

A jemy ? U¶miech nie schodzi z pyska!...
Kłaniał się dzieciom w lewo i w prawo...
oszołomiony radosn± wrzaw±.
Jakie¶ smyk w łapę serce mu wtykał...
Serce jest sercem! Choćby z piernika!...
Ej, misiu, misiu! I twoje stare
serce zadrżało wzruszone darem....
W zamian swój podpis dał mu
w podarku...

Spocił się przy tym od pięt
do karku,
bo mu z pisaniem nie szło.
Po wtóre -
pisał nie piórem, ale... pazurem,
po trzecie - spać go brała ochota
i ziewał... ziewał... jak hipopotam.
- Dobranoc, dzieci!
Będzie mi smutno
bez was, kocha...-
W pół słowa utkn±ł.

A wiecie, co się dalej stało?
Po ¶piocha auto przyjechało,
i teraz w zoo ¶pi pod pierzyn±,
i będzie spał... spał...
spał... spał... spał...
aż ¶niegi zgin±.


Halina Szayerowa


Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz