P³acze pani s³owikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan s³owik przed dziewi±t± mia³ byæ na kolacji.
Tak siê godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A tu ju¿ po jedenastej - i s³owika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sze¶æ komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z ro¿na, przyprawiony gêstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w ksiê¿ycowym blasku.
Mo¿e mu siê co zdarzy³o? Mo¿e go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny g³osik skradli?
To przez zazdro¶æ! To skowronek z band± skowroni±tek!
Piórka - g³upstwo, bo odrosn±, ale g³os - maj±tek!
Nagle zjawia siê pan s³owik, po¶wistuje, skacze...
"Gdzie¶ ty lata³? Gdzie¶ ty fruwa³? Przecie¿ ja tu p³aczê!"
A pan s³owik s³odko æwierka: "wybacz, moje z³oto,
Ale wieczór taki piêkny, ¿e szed³em piechot±!"
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Nastêpny wiersz