Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Uszy zająca


Stała się rzecz niesłychana:
Wół, co nigdy nikomu wody nie zamącił,
Ni stąd, ni zowąd ostrym rogiem trącił
Lwa, swego króla i pana.
Lew natychmiast w najdalsze swego państwa końce
Wyprawia gońce
Z rozkazem następnej treści:
"Pełni smutku i boleści
Z tak zbrodniczego zamachu,
Wszem wobec nakazujem, pod gardła utratą,
Do dni trzech wszelką istotę rogatą
Wygnać z ziemi naszych." Więc, w śmiertelnym strachu,
Na wyrok tak niespodziewany
Wyniosły się co prędzej łosie i jelenie,
Żubry, woły, daniele, kozły i barany.
Wtem jakiś zając, lękliwe stworzenie,
Widząc na murze swych uszu cień długi:
"Nie ma co czekać - rzecze - bierzmy za pas nogi!
Lwa jegomości zbyt gorliwe sługi
Gotowe przez omyłkę uszy wziąć za rogi.
Bądź zdrów, świerszczu sąsiedzie, idę w obce kraje!...
Choćbym te... wiesz..., co sterczą... przyciął na dwa cale,
Jeszcze bałbym się zostać." - "Co też waszeć baje! -
Świerszcz rzecze - toż to uszy, a nie rogi wcale."
"Wiem-ci ja o tym - szarak mu odpowie -
Że nie mam rogów na głowie,
Lecz w tym cały szkopuł leży,
Że często głodną bywa lwa przyboczna rada,
Więc, choć jestem zającem z dziada i pradziada,
Choć dowiodę, przysięgnę, nikt mi nie uwierzy."

Jean de La Fontaine


Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz