Nie wiem, z jakiego przypadku.
Wzięła Zosia mopsy w spadku.
Odtąd nie ma nic dla Zosi.
Tylko mopsy. To je nosi,
To je goni, to zabawia.
To je na dwóch łapkach stawia.
To przystroi oba pieski
W fontaź suty i niebieski.
To im niesie przysmak świeży;
A książeczka - w kącie leży.
Mama prosi, mama taje...
Zosia nic... Jak tylko wstaje,
Zaraz w domu pełno pisku:
Mops umaczał nos w półmisku,
Mops Julkowi porwał grzankę,
Mops stłukł nową filiżankę,
Mops na łóżko skoczył taty,
Mops zjadł szynkę do herbaty.
Aż też mama rzekła: - basta!
I wysłała mopsy z miasta
W dużym koszu, pełnym sieczki...
- A ty, Zosiu, do książeczki!
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz