Pod gorącym, lipcowym błękitem
stoi żyto, dojrzałe i syte.
Mała Kasia, wśród kłosów ukryta,
nic nie widzi prócz nieba i żyta.
Nagle wietrzyk nadleciał, najcichszy,
rozkołysał łan zboża, rozwichrzył,
rozfalował jak wodę w jeziorze.
Czy to zboże faluje, czy morze?
Tak ! To morze, to fale, to woda!
Zgoda Kasiu? No chyba, że zgoda.
Maki - to meduzy na niby,
owady - to kraby i ryby.
Spójrz, po morzu, po zbożu nie zżętym
z wolna suną żniwiarki - okręty.
Zanim słonce spać pójdzie za pole,
okręt trafi do portu - w stodole.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz