Raz w tygodniu, nie do wiary
Chadza Zosia na wagary.
Praca z książką Zosi szkodzi,
Ława szkolna nie obchodzi.
Głowę ma nie od parady,
Pokochała w las wypady.
Ma tam miejsce upatrzone,
Swoje miejsce wymarzone.
Przesiaduje na kamieniu.
A to wałkoń, a to leniuch!
W swoją gwiazdę święcie wierzy,
Z przerażenia włos się jeży.
Przed oczami ma widoki
Szczere pole, świat szeroki.
Pod stopami grunt rozmiękły,
To jest Zosi świat zaklęty.
Żadną miarą nie uwierzysz,
Słucha w lesie wiatru zwierzeń.
Myśli z wiatrem, hen daleko
Wylatują wartką rzeką.
Fantazjuje bez korzyści,
O nauce ani myśli.
Jęczy, stęka i marudzi.
Jak tak można, tak się nudzić!
Nie wie czemu wrona czarna,
Czemu sroka jest dwubarwna,
Po co Jaś wysoko mierzy,
Kot na widok psa się jeży?
Z każdej muchy zrobi słonia,
Wielkich cudów nie dokona.
By kolegom imponować
Nawet siebie zrobi w konia.
Myśli kładą się pokotem,
Nawet świnię zmiesza z błotem.
Siedzi, dzieli włos na czworo,
Z czego głupcy przykład biorą.
I w efekcie... Jasno powiem,
Ma zupełną pustkę w głowie!
>
Czy jak Zosia nie znasz miary
I pochwalasz jej wagary?
Twej naturze odpowiada
To, co Zosia wciąż wyprawia?
A, czy kiedy jesteś w szkole
Zamiast uczyć się, swawolisz?
Kiedy przykład weźmiesz z Zosi
Będziesz zawsze goły, bosy.
Ucz się pilnie póki czas
By nauka nie szła w las.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz