Pewien szewc znany z Krakowa
List dostał, a w nim takie słowa:
Poproszę o dziesięć par butów
Na miarę, dla Marabutów.
Na jutro niech będą gotowe.
Ekspresem, tak jednym słowem.
Na liście nadawcy nie było,
Bo właśnie na dworze mżyło,
Aż pieczęć z miejscem nadania
Była przez deszcz rozmazana.
Więc szewc się z Krakowa zamyślił.
Do głowy mu przyszły dwie myśli:
Marabut to ptak jest z Afryki
Więc pewnie trochę jest dziki.
A ptak powinien być bosy,
Żaden ptak butów nie nosi.
Chyba, że jest w jakimś ZOO,
Gdzie noce dość chłodne są.
Lub może Marabut to święty,
W Islamie znany pustelnik,
Którego czcią otaczają
Wszyscy, którzy go znają?
Dla niego ktoś buty szykuje,
Bo boso Marabut wędruje...
Długo szewc o tym myślał
Od kiedy wiadomość przyszła,
O szyciu dziesięciu par butów
Dla z listu tych Marabutów.
Bo jak tu buty szykować
Nie wiedząc gdzie mają pasować?
Na mnicha nogę czy ptaka?
Dla szewca zagadka to taka,
Co całą noc spędza sen z powiek,
Co zrobić ma? Kto mu podpowie;
By buty mógł uszykować,
Nim noc za górami się schowa?
Dzień dobry. Głos ciszę przerwał.
A zanim głosików werwa
Wesoło śmiejących się buzi,
A było ich niemalże tuzin!
Słodziutkich istotek wspaniałych,
Które radośnie biegały.
Nad nim z wesołą miną
Tata jak chmura płynął,
Do szewca kierując pytanie:
Czy buty dla dzieci dostanę?
Dla Piotra, Szymona, Rafał,
Andrzeja, Jędrzeja, Michała,
Anieli, Kornelii i Hanki,
Oraz najmniejszej z nich Bianki.
List pilnie do pana wysłałem,
Marabut Jan - podpisałem.
To dla nich dziesięć par butów,
Kochanych mych Marabutów,
Bo boso po łące biegają
I katar od tego już mają.
Szewc spojrzał i się uśmiechnął,
A potem zmartwiony westchnął,
Obiecał że do wieczora
Buty wykonać zdoła,
Bo wiedział już jakich butów
Potrzeba dla Marabutów.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz