S³owika kot pochwyci³ zbój,
W biedne cia³ko wpi³ siê szponem
I cisn±c je, ³agodnym tak przemówi³ tonem:
"S³owiczku, pieszczotku mój!
S³yszê, jak ciê za pie¶ni wys³awiaj± wszêdzie
I w najlepszych ¶piewaków stawiaj± ciê rzêdzie.
Od lisa-kuma s³ysza³em,
¯e g³os masz klarowny
I ¿e twój ¶piew cudowny
Pasterzom i pasterkom m±ci g³owy sza³em.
Wiêc twojej pie¶ni
Pos³uchaæ chcia³bym sam.
Nie dr¿yj tak bardzo i nie trwaj w uporze!
Nie bój siê, zje¶æ ciê ani mi siê nie ¶ni.
Tylko co b±d¼ za¶piewaj, swobodê ci dam,
Bêdziesz móg³ bujaæ po gajach i borze.
Wszak mi³o¶æ dla muzyki nie mniejsza jest we mnie,
I czêsto mrucz±c zasypiam przyjemnie".
Tymczasem s³owik sierota
Ledwie dysza³ w szponach kota.
"No có¿? - dalej kot przemawia -
¦piewaj¿e co¶, choæby krótko!"
¦piewak jednak nie ¶piewa³, lecz piszcza³ cichutko.
"Czy¿ takim ¶piewem las siê w zachwyt wprawia? -
Szyderstwem kot mu doci±³. -
Gdzie¿ si³a, gdzie czyste d¼wiêki,
Z których powszechnie s³yn± twe piosenki?
Nie lubiê s³uchaæ pisku nawet moich koci±t,
Widzê, trudno ciê mistrzem zwaæ sztuki ¶piewaczej.
A mo¿e¶ lepszy w smaku? Niech zobaczê!"
I zjad³ nieszczêsn± ptaszynê
Po okruszynê.
Czy¿ mam my¶l moj± wyja¶niæ dok³adniej?
Nie za¶piewa s³owik ³adnie,
Gdy w pazury kota wpadnie.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Nastêpny wiersz