Rozgłos często się rodzi przez ślepy przypadek,
A powodzenie zawsze jest dziełem rozgłosu.
Ta niesprawiedliwość losu
Zostanie w rzędzie zagadek
Pewnie aż do końca świata.
Ale cóż począć? Zwyczaj, przywidzenie
W większej nad rozum nieraz bywa cenie,
A wtedy los figle płata
I ludzie, którzy mędrcami się mienią,
Wielbiąc, jako płoche dzieci,
Blichtr, co złudnym blaskiem świeci,
Za brak rozsądku przypłacą - kieszenią.
Żyła kiedyś guślarka w pewnym wielkim mieście,
A żyła... mam powiedzieć? Ot, z ludzkiej głupoty.
Kto miał grosz, spieszył do niej i chytrej niewieście
Zwierzał swe tajemnice, troski i kłopoty.
Skąd wziętość? Wróżka miała ze trzy ćwieki w głowie,
Prawiła dziwy i brednie.
A przecież w nocy i we dnie
Lud prosty, wielcy panowie,
Dziewczęta i wielkie panie,
Tamci jawnie, te po cichu,
Pukali do drzwi na strychu,
Gdzie było wróżki mieszkanie,
I pocieszeni wróżbą lub kabałą
Kładli nie skąpiąc zapłaty,
Co kto mógł: szeląg, tynfa lub sakiewkę całą.
Zebrawszy tedy złota wór pękaty
Jejmość wróżka w dumę wzrosła
I dom nabywszy, do własnego domu
Z nędznej pod dachem izby się wyniosła.
Strych po niej inna zajęła niewiasta.
I znowu z całego miasta,
To jawnie, to po kryjomu,
Łatwowiernych mnoga rzesza
Na strych pospiesza.
Bo strych już zyskał sławę ustaloną.
Na próżno biedna staruszka
Mówiła: "Jaśnie państwo! Jam nie żadna wróżka!
Mnie nawet nigdy czytać nie uczono!
Na gusłach się nie rozumiem,
Ledwie przeżegnać się umiem!"
Nikt jej nie wierzył i pomimo woli
Zmuszona jąć się czarnoksięskiej roli,
Zaczęła badać, wróżyć, przepowiadać.
I złoto do worka składać.
Nie zmądrzał dotąd jeszcze nasz świat, chociaż stary -
Byleby szyld był w modzie, mniejsza o towary.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz