Gbur! Dzikus! Maczugą w brzuch,
tak kupca złupić, bezduszny ruch.
Pusta sakiewka, kupiec się snuje,
trudno, już poznał, jak zło smakuje.
Smutna to prawda, upokarza, szokuje,
kupiec wzrok spuścił, straty szacuje.
Czuje, jak długi strumień się toczy,
łza, już rozumiesz, kupiec mruży oczy.
Nuci cichutko, słowa pieśni smutne
"Czemu, ach czemuś, życie tak okrutne".
Lubisz się rozczulać, nie godne człowieka,
dzień za dniem mija, to czas, on ucieka.
Posłuchaj, wiem, czasami trudno zrozumieć to,
dlaczego, dlaczego nas, spotyka zło.
Jednakże zło, jest jak studnia bez dna,
zaufaj, zaufaj mi ,nie marnuj dnia.
Walcz z nim i niech Cię nigdy, nie znuży to,
bo dobroć musi zwyciężyć zło.
Głos wskazuje drogę, czy temu podoła?
Nieśmiało spogląda, pusto dookoła.
Głos wyraźny, dumny, czyżby głos sumienia,
kupiec, już gotowy, walczyć, bez wytchnienia.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz