Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Zima


Gdy nareszcie przyjdzie zima,
Nic nas w domu nie zatrzyma.
Gdy obficie sypnie śniegiem -
Wszyscy na podwórko, biegiem...
Tam ślizgawka i bałwany -
Jeden w kapeluszu mamy,
Inny - z przeogromnym brzuchem
Wypełnionym śnieżnym puchem.
A do tego dwa tuziny
Chłopców oraz trzy dziewczyny.
Jedna Ewa, dwie Agnieszki,
Które świetnie lepią śnieżki.

Owe kule wnet posłużą,
By wywołać bitwę dużą,
Albo nawet większą znacznie.
Zaraz się ta bitwa zacznie...

Już się toczy! Mkną pociski!
Rzuca każdy - duży, niski!
Rzuca Łukasz, Zbyś i Rysio,
Właśnie w ucho dostał Zdzisio...

Jacuś płacze, Maciek wrzeszczy,
A Karolek dostał dreszczy,
Bo mu Marek pod koszulę
Wrzucił strasznie zimną kulę...
Bolek stracił nauszniki,
Jego brat aż trzy guziki,
Julek zderzył się z Marcinem
I miał potem głupią minę.
Adam bronił się jak tygrys
I z zapału wargę przygryzł.
No a Bartka dwóch kolegów
Wbiło głową w zaspę śniegu.
Nogi tylko wystawały.
Ale się dziewczyny śmiały...

W wielkim strachu są bałwany,
Tylko dwa, bo rozdeptany
Został trzeci. Przez chłopaków,
Gdy ruszyli do ataku.
Już dziewczynki piszczą: "Dosyć!
Już nie chcemy kulek nosić!"
A chłopaki wrzeszczą: "Hurra!"
choć ich w domu czeka bura,
Za te mokre spodnie, buty...
Mniejsza o to - i dopóty
Nic ich nie powstrzyma w biegu,
Póki nie zabraknie śniegu.


Nie ma strachu! Sypie gęsto ...
No i dobrze ! Byle często.
Byle dużo i obficie.
Przyszła zima. TO JEST ŻYCIE


Zdzisław Szczepaniak


Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki Bajeczki


Poprzedni wiersz *Spis wierszy*