Wilk z lasu do wsi wypadł w cwał,
Nie w gościnę w danej chwili,
Lecz o swoją skórę drżał,
Gdyż za nim z gończych sforą myśliwi gonili.
Chciałby w pierwsze smyrgnąć wrota,
Lecz z tym bieda,
Że zawarte, wpaść się nie da.
Wtem widzi na drągu płota
Kota
I błaga: "Przyjacielu, Kiciu, mów co tchu,
Który by z wieśniaków tu
Skrył mnie przed okiem mych wrogów?
Czy słyszysz psów szczekanie i straszny dźwięk rogów?
Gonią mnie!" - "Poproś co prędzej Szczepana!
Chłop to przezacny" - odpowie mu Kicia.
"Tak, ale... rozszarpałem mu barana".
"No to spróbuj iść do Hrycia!"
"Boję się, źli na mnie sercem całym,
Bo koźlątko im porwałem".
"No to biegnij do Jachima!"
"Jachim? Nawet spotkania obawiam się z nim!
Od wiosny na mnie za jagnię się zżyma".
"O, to źle! No to może ukryje cię Klim?"
"O, Kiziu, wszakże kiedyś zagryzłem mu cielę!"
"No, widzę, kumie, we wsi nagrzeszyłeś wiele. -
Kizia kończy rzecz wywodem. -
Któż cię tu, myślisz, obroni?
Źle sądzisz naszych chłopków, zbyt roztropni oni,
By cię chronić na swą szkodę.
I mają słuszność - winieneś, więc też,
Co posiałeś, sam to zbierz!"
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz