Brudas, gbur! Raz za razem rak,
obraża borsuka, choć powodów brak.
Oczernia, prowokuje i na wskroś rani,
perfidnie brnąc w kłamstwo, wciąż borsuka gani.
Razi brak rozsądku, cierpki prawdy smak,
borsuk milczy, cierpi, a triumfuje rak.
Beztroska drwina, którą rak go raczy,
prowadzi borsuka w ramiona rozpaczy.
Próżna próba obrony, borsuk łzy już roni,
plusk wody i rybak raka dzierży w dłoni.
Czyżby sprawiedliwość zadrwiła z raka
teraz, jako przysmak gości u rybaka.
Poprzedni wiersz *Spis wierszy* Następny wiersz